
Amerykański zespół założony przez Zakka Wylde`a (ur. 14 stycznia 1967). Zyskał on sławę przede wszystkim jako gitarzysta Ozzy`ego Osbourne`a, później utworzył Pride & Glory i nagrał album solowy Book Of Shadows w 1996. Ostatecznie w maju 1998 Zakk z pomocą perkusisty Phila Ondicha nagrał debiut nowego projektu Black Label Society. Była to płyta surowa, dzika i nieokiełznana, tak jakby po kilku latach grania łagodniejszej muzyki Zakk z dziką rozkoszą chwycił swojego Les Paula i dał upust tłumionej energii. Nie było mowy o epokowych riffach - nacisk położono na prosty czad, odpowiednio bujający groove i masę ognistych solówek. Wylde starał się śpiewać w ostrzejszym stylu niż wcześniej, ale z zachowaniem odpowiedniej melodyjności. Utwory cechowała spora dawka psychodelii i lekka nuta industrialu. Części z nich nadano dość swobodną strukturę, a niektóre sprawiały nawet wrażenie muzycznych szkiców (Peddlers Of Death, Beneath The Tree). Znalazło się nawet miejsce dla gitarowej popisówki na akustyku T.A.Z.. Okazało się, że powstała mieszanka wybuchowa, a Zakkowi prostymi środkami udało się porwać potencjalnego słuchacza w Born To Lose, Mother Mary czy World Of Trouble. Najciekawiej wypadły przebojowy Bored To Tears oraz porażający energią The Beginning...At Last. Wszystko uzupełniły: udana ballada Spoke In The Wheel oraz o wieńczący całość cover Ozzy`ego No More Tears w nowej cięższej wersji. Nagrywanie płyty przyniosło Zakkowi sporo uciechy, skoro postanowił kontynuować podjętą stylistykę.
[2] okazał się krążkiem dojrzalszym i jednolitym stylistycznie. Niesamowicie ciężkie i mięsiste brzmienie nie było zasługą sekcji rytmicznej, często spełniającej jedynie roli metronomu, a wszechobecnej gitary Wylde`a. W tej konwencji Zakk ciągle szukał jeszcze pomysłu na swój wokal, gdzieniegdzie chowając się jeszcze za studyjnymi nakładkami (All For You, Phoney Smiles & Fake Hellos), a wizerunkowo zgrywał we wkładce nieogolonego twardziela z rottweilerami. Z tej równej całości warto wyróżnić 13 Years Of Grief, Superterrorizer z kapitalną partią solową, przesiąknięty sabbathowym duchem Love Reign Down oraz dwie ballady Rust i Just Killing Time, o niepokojącym melancholijnym klimacie, mogącym kojarzyć się z Alice In Chains. Na tej płycie narodził się prawdziwy Black Label Society i na kolejnych płytach jedynie starano się eliminować wszelkie niedociągnięcia. Ten okres podsumowywał koncertowy [3], nagrany 28 października 2000 w klubie "The Troubadour" w Los Angeles. Drugi CD wypełniło 5 nowych utworów: Like A Bird, Blood In The Well, akustyczną wersję The Beginning...At Last oraz dwie przeróbki (Heart Of Gold Neila Younga oraz Snowblind Black Sabbath).
Otwierający [4] Bleed For Me sprawiał wrażenie psychodelicznego ciężkiego uderzenia z lekko zachrypniętym wokalem z pogłosem. Masywne, lecz niezmiernie melodyjne riffy, przeplatano i łączono ulubioną przez Zakka techniką kontrastu pomiędzy niskim basowym dudnieniem a wibrowanym gitarowym "podciągnięciem" o jedną oktawę wyżej. Swoimi chwytliwymi motywami zaskakiwały Mass Murder Machine i Demise Of Sanity, a w szybkim Battering Ram na pierwszy plan wysuwała się pędząca perkusja Craiga Nunenmachera. Słabiej niż w przeszłości wypadły ballady, z których najbardziej udanie jawiła się Bridge To Cross z niskim basowym wokalem Zakka. Ze względu na multiinstrumentalność lidera, utwory nabrały jednolitości brzmienia z przewagą gitar i słabo wyodrębnionym basem, poza pewnymi wyjątkami w Demise Of Sanity oraz Life, Birth, Blood, Doom z gościnnym udziałem na basie Roberta Trujillo. Gitarowa robota Wylde`a nie przestawała zdumiewać, przyjmując różne oblicza: od klasycznie metalowego biegania po gryfie, przez zwolnienia w balladach na wzór Santany do technik vibrato. Duch płyty podkreślały dwa numery akustyczne: Speedball i America The Beautiful, który wydawał się żartem muzycznym w rodzaju relaksacyjnej kołysanki. Motyw "eternal" uczyniono przewodnią myślą płyty, czym nawiązano do literackiej tradycji motywu sokoła, wywodzącej się z "Dekameronu" Giovanniego Boccaccio.
[5] nie osiągnał już takiego sukcesu, pomimo faktu, że Wylde zastosował niemal identyczne patenty jak na poprzedniku. W celach marketingowych pojawił się nawet Ozzy Osbourne, który zaśpiewał w Stillborn, a także zadbał o odpowiednie superlatywy pod adresem Zakka w mediach. Pojawiły się zarzuty, że Wylde za bardzo w swoim śpiewie naśladuje Ozzy`ego (Dead Meadow) oraz że zaczął się powtarzać riffowo-kompozycyjnie (Doomsday Jesus, Final Solution). Charakterystyczna szkoła riffowania nie mogła zakamuflować braku inwencji, a kolejne kawałki sprawiały wrażenie odgrzewanych kotletów. Do jaśniejszych punktów płyty należały Stoned And Drunked z hedonistyczno-proalkoholowym tekstem oraz niezwykle przebojowy We Live No More. Niby na albumue wszystko było jak należy, jednak czegoś brakowało, by to dzieło uznać za ciekawe i godne polecenia. Z kolei [6] stanowił woltę ku Pride & Glory i krążka solowego z 1996. Zakk tłumaczył to przemęczeniem koncertowania ze ścianą wzmacniaczy Marshalli za plecami i chęcią nagrania płyty spokojniejszej, idealnej na kaca i do dłuższej podróży samochodem. Krążek rewelacją nie był, ale wstydu nie przynosił. Powstał zbiór 15 bardziej lub mniej udanych utworów w klimacie balladowym, nieco w stylu Alice In Chains (Steppin` Stone, Layne, Pride & Glory (Crazy Or High, Queen Of Sorrow, House Of Doom), w końcu Book Of Shadows (budzący nachalne skojarzenia z What`s Up 4 Non Blondes, She Deserves A Free Ride, także Fear). Dominowały oczywiście klimaty akustyczne, ale praktycznie wszędzie Zakk wciskał soczyste i rozpędzone solówki na gitarze elektrycznej. Wraz ze złagodzeniem muzyki, Wylde powrócił do delikatniejszego stylu śpiewania, choć słychać było, że po latach głos zatracił dawną lekkość. Ilość nie przełożyła się w jakość i aż prosiło się o ostrzejszą selekcję, tym bardziej, że kolejne numery były do siebie podobne i ostatecznie zlewały się w jedno. Mieszane uczucia budził również cover A Whiter Shade Of Pale Procol Harum z irytujacą nadinterpracją Zakka. Ten krążek należało właściwie potraktować jako przerywnik. Z ciekawostek warto podkreślić gościnny udział basisty Mike`a Ineza w Crazy Or High oraz perkusisty Johna Tempesty w Once More.
Nikt nie miał wątpliwości, że formuła Black Label Society wymagała odświeżenia. Na [7] dodano szczyptę studyjnych kombinacji z brzmieniem i wokalem (sporo harmonii i wszelakich zaśpiewów), trochę wariacji na temat własnego stylu i więcej melodyjności. Nowe oblicze formacji orbitowało wokół rockowej przebojowości. Oprócz numerów absolutnie mistrzowskich wrzucono niestety zwykłe gnioty, a eksperymenty z wokalem stworzyły niekiedy kompletnie nieudane linie i refreny, jak w Electric Hellfire, Spread Your Wings lub You Must Be Blind. Na drugim biegunie leżały ciekawe kawałki na czele z niemal rozleniwionym Fire It Up z ciekawym pomysłem na wzbogacenie riffu, powalającym przebojowością i solówkami Suicide Messiah, klimatycznym Dr.Octavia, a także fantastyczną balladą In This River. Takiego Black Label Society chciało się słuchać i przynajmniej na częśc materiału należało spojrzeć przychylnie.
Po przejściu do wytwórni Roadrunner nagrano [8], na którym Zakk podzielił się partiami gitary z Nickiem Catanese, który współpracował w różnym natężeniu z grupą od początku jej powstania. Zmiany zaszłe w samej muzycy należało niestety uznać za gorsze. Wydawało się, że katorżnicze tempo pracy (8 płyt w 8 lat) odbiło się w końcu na jakości kompozycji, jawiących się teraz jako autoplagiaty. Faith Is Blind bezczelnie zżynał z Battering Ram, a Blood Is Thicker Than Water był niczym innym jak przerobionym House Of Doom. Podobne uczucie deja vu towarzyszyło w zasadzie wszystkim utworom. Kolejnym ważnym wydarzeniem było częściowe oddanie przez Wylde`a produkcji Michealowi Beinhornowi, który znacznie stępił ostrze muzyki zespołu i nawet doprowadził do tego, że wszędobylska czaszka była ledwo widoczna na okładce. Efektem był krążek stylistycznie zbliżony do [7], ale bardziej wygładzony pod względem brzmieniowym, mało zadziorny i nastawiony na serwowanie piosenek. Aż 4 ballady celowały w sukces komercyjny, cechując się wręcz popowymi i wypolerowanymi aranżacjami, ze smyczkami i elektronicznymi plamami w tle. Na szczęście nie był to dramatycznie słaby album i w Concrete Jungle, Devil`s Dime czy New Religion można było znaleźć coś ciekawego. Ostatecznie Black Label Society stanęli na rozdrożu.
Przez 4 lata przerwy sporo się zmieniło w życiu Zakka - muzyk dorobił się własnego studia, za lekko wymuszonym porozumieniem stron pożegnał się z grupą Ozzy`ego, a z powodu kłopotów zdrowotnych musiał przejść na abstynencję. Na [9] zniknął lukier z poprzednika, zastosowano mniej wielogłosów w refrenach i nakładek wokalnych, po części wróciły surowizna i czad. Problem w tym, że wszystko już było - z tą różnicą, że z jednostajnie krzyczącym Zakkiem zgubiono talent do tworzenia udanych melodii. Crazy Horse oparto na dziwnie znajomym riffie ze wstępu do Stronger Than Death, natomiast Black Sunday był co prawda energetyczny, ale ten potencjał dławiły monotonne linie wokalne. Nawet w sferze solówek zniknęła gdzieś świeżość i oryginalność. Powstał krążek rutyniarski i przeciętny, posiadający niezłe momenty, ale generalnie mocno przynudzający. W skład [10] weszły 4 utwory z ostatniej płyty (w tym Darkest Days w aż dwóch odsłonach) i 5 coverów, a wszystko w wersji unplugged. Kontrowersyjny był fakt, że 4 z przeróbek zarejestrowano w czasie sesji [9] i zamieszczono w formie różnorakich bonusów do tej płyty. Interesująco w zasadzie wypadł jedynie Overlord, ciężko było przebrnąć przez resztę. Dziwić mogła instrumentalna wersja kolędy The First Noel, podobnie jak wybranie Junior`s Eyes z repertuaru Black Sabbath. Wydawnictwo udowadniało niezbicie, że Black Label Society znalazło się w głębokim dołku.
Johnny Kelly bębnił potem w Seven Witches. James LoMenzo grał w Megadeth i Sweet & Lynch, natomiast John DiServio u Vinnie Moore`a, Zakka Wylde`a i Michaela Romeo.
| ALBUM | ŚPIEW, GITARA | GITARA | BAS | PERKUSJA |
| [1-2] | Zakk Wylde | Phil Ondich | ||
| [3] | Zakk Wylde | Nick Catanese | Zakk Wylde / Steve Gibb | Craig Nunenmacher |
| [4] | Zakk Wylde | Craig Nunenmacher / Christian Werr | ||
| [5] | Zakk Wylde | Craig Nunenmacher | ||
| [6] | Zakk Wylde | James LoMenzo / John DeServio / Mike Inez | Craig Nunenmacher | |
| [7] | Zakk Wylde | Nick Catanese | James Lomenzo | Craig Nunenmacher |
| [8] | Zakk Wylde | Nick Catanese | John DeServio | Craig Nunenmacher |
| [9] | Zakk Wylde | Nick Catanese | John DeServio | Will Hunt |
| [10] | Zakk Wylde | Nick Catanese | John DeServio | Johnny Kelly |
| [11] | Zakk Wylde | Nick Catanese | John DeServio | Chad Szeliga |
| [12] | Zakk Wylde | John DeServio | Chad Szeliga | |
| [13] | Zakk Wylde | Dario Lorina | John DeServio | Jeff Fabb |
Zakk Wylde (Ozzy Osbourne, ex-Pride & Glory), James LoMenzo (ex-Rondinelli, ex-White Lion, ex-Pride & Glory, ex-Zakk Wylde),
Johnny Kelly (ex-Type O Negative, ex-Seventh Void, ex-Danzig), Jeff Fabb (ex-Zakk Wylde)
| Rok wydania | Tytuł |
| 1999 | [1] Sonic Brew |
| 2000 | [2] Stronger Than Death |
| 2001 | [3] Alcohol Fueled Brewtality Live!! +5 (live / 2 CD) |
| 2002 | [4] 1919 Eternal |
| 2003 | [5] The Blessed Hellride |
| 2004 | [6] Hangover Music Vol. 6 |
| 2005 | [7] Mafia |
| 2006 | [8] Shot To Hell |
| 2010 | [9] Order Of The Black |
| 2011 | [10] The Song Remains Not The Same |
| 2013 | [11] Unblackened (live) |
| 2014 | [12] The Catacombs Of The Black Vatican |
| 2021 | [13] Doom Crew Inc. |


