Amerykański zespół powstały w 1982 na Florydzie jako Avatar. Pod tą nazwą bracia Oliva - Jon (ur. 22 lipca 1960) i Criss (ur. 3 kwietnia 1963) - nagrali trzyutworową EP-kę City Beneath The Surface w 1983 i dopiero w 1986 zmienili nazwę na Savatage. Z początku formacja pozostawała pod silnym wpływem Judas Priest i Iron Maiden, co odcisnęło wyraźne piętno na dobrych trzech pierwszych płytach. Wydany 1 listopada 1983 debiut zebrał dobre recenzje. Otwierający Sirens stał się metalowym koncertowym hymnem, cechującym się wstępem akustycznej gitary i brakiem solówki. Prawdopodobnie na wskutek niezbyt czytelnej produkcji, głos Jona Olivy faktycznie miejscami przywodził na myśl zawodzenie syren, które wiodły marynarzy ku zgubie. Bardziej energetyczny Holocaust nie posiadał już takiego ciężaru. Podobać się mógł również najszybszy na krążku Rage, podparty świetną gitarą w średnich tempach. Od całości odstawała nieco ballada Out On The Streets z kiepskim tekstem. Był to jeden z lepszych debiutów tamtych lat, mimo nieco surowej i uproszczonej produkcji. Dzięki początkowemu sukcesowi, Savatage zagrali pierwszy duży koncert u boku grupy Zebra, podczas którego zostali zauważeni przez Jasona Floma z wytwórni Atlantic. [2] zawierał utwory, które zostały nagrane podczas sesji do pierwszego albumu, ale z różnych przyczyn nie znalazły się na nim. Przejmujący tytułowy Dungeons Are Calling dotyczył piekła jakim było uzależnienie od narkotyków. Wpływy Judasów występowały głównie w szybszych Visions i The Whip, mocnych kawałkach z niemal speedmetalowym zacięciem (w tym drugim wokal brzmiał hetfieldowo). Jednak najbardziej błyszczały nieco stonowane Midas Knight oraz City Beneath The Surface. Wszystkie plusy z debiutu zachowano, a te niespełna 25 minut muzyki pozostaje do dzisiaj nie starzejącym się majstersztykiem.
20 maja 1985 ukazał się [3] nakładem koncernu Atlantic, stanowiący twórcze rozwinięcie poprzedników i na szczęście cechujący się lepszym brzmieniem. Materiał ukazał niepowtarzalne podejście muzyków do własnej twórczości, zwłaszcza w warstwie klawiszy jak w Fountain Of Youth czy niemal broadwayowym Warriors. W pamięci zostawały jeszcze Power Of The Night, Necrophilia i Skull Session, z kolei niezbyt przekonująco wypadła ballada In The Dream. Wytwórnia zaproponowała grupie nakręcenie teledysku do Hard For Love pod warunkiem zmiany tytułu na Hot For Love. Kwartet nie przystał na to, w związku z czym videoklipu nie zrealizowano. Warto dodać, że krążek ukazał się z nalepką Parental Advisory w związku z kilkoma seksualnymi metaforami w Hard For Love i Skull Session. Był to ostatni album z basistą Keithem Collinsem, z którego gry bracia Oliva nie byli zadowoleni - po jego odejściu zmienili nawet kilka ścieżek basu po swojemu i umieścili na wydawnictwie przed jego ukazaniem. Następnie muzycy ruszyli w trasę "Monster of The Universe".
[4] szedł już niestety z duchem czasu, będąc odejściem w stronę bardziej komercyjnej muzyki spod znaku Whitesnake, co zostało źle odebrane przez fanów. Z perspektywy czasu wiadomo, iż było to najgorsze dokonanie Savatage. Później Jon Oliva oskarżył szefów Atlantic, że zmusili niejako zespół do nagrania muzyki pod publiczkę. Negatywnego obrazu dopełniała okładka w najbardziej kiczowatym amerykańskim stylu patriotycznym - odtworzenie słynnej fotografii "Raising The Flag On Iwo Jima" autorstwa Joe Rosenthala z 23 lutego 1945, na której żołnierze amerykańscy stawiali narodową flagęna szczycie Góry Suribachi po wygranej bitwie w czasie II wojny światowej. Po wydaniu krążka fani odwrócili się od grupy, a prasa wytykała Jonowi uzależnienie od alkoholu i narkotyków. Irytujący był również fakt, że Atlantic znów umieściła na albumie nalepkę Parental Advisory, choć na płycie nie znalazło się ani jedno przekleństwo ani żadne ukryte przesłanie. Wytwórnia uczyniła to tylko po to, by podnieść sprzedaż swojego produktu. Wszystkie bez wyjątku kawałki były fatalne, łącznie z coverem Badfinger Crying For Love oraz ponownie nagraną z debiutu balladą Out On The Streets. Śladowe elementy dawnego Savatage można było odnaleźć jedynie w mocniejszym Hyde, ginął on jednak wśród nędznej całości. Całe szczęście ten hair-metalowy gniot sprzedał się kiepsko, inaczej formacja mogłaby pójść w tym właśnie kierunku. Na trasie z Metalliką, Kiss i Motörhead, kwartet grał w większości stare kawałki, gdyż nowe były ostro wygwizdywane przez publiczność. Po tournee nowym producentem zespołu został Paul O`Neill, który od tej pory brał czynny udział w tworzeniu samym kompozycji.
Na wydanej 28 września 1987 [5] bracia Oliva wrócili w chwale do metalowego wygrzewu, wykorzystując lekkie tendencje progresywne. Do dziś krążek symbolicznie przedziela okresy twórczości Savatage na "stary" i "nowy". Instrumentalny Prelude To Madness nawiązywał do W Grocie Króla Gór norweskiego kompozytora Edwarda Griega. Został on napisany do sztuki "Peer Gynt" Henryka Ibsena z 1876, która zawierała przesłanie filozoficzne wynikające z krytyki postaw Norwegów (zapatrzenia w samych siebie i duchowej bezpłciowości). W utworze, Peer Gynt - gnuśny i egoistyczny wieśniak - wkradał się do jaskini górskiego trolla, przed którym później uciekał. W początku tego kawałka, Jon Oliva w partie fortepianu wplótł umiejętnie motyw z "Mars, The Bringer Of War", pochodzący z Planet Gustava Holsta. Z kolei dzęki znajomościom Paula O`Neilla, w Strange Wings w duecie z Jonem zaśpiewał Ray Gillen (ówczesny wokalista Black Sabbath). Poza wymienionymi numerami oś płyty stanowiły 24 Hours Ago i Hall Of The Mountain King, do których zrealizowano videoklipy. Był to znakomity krążek, pełen kapitalnych przejść i iskrzący pomysłami - w końcu w pełni udowadniający klasę zespołu (White Witch, Legions). Na szczególną uwagę zasługiwał zwykle pomijany Devastation - przykład rasowego melodyjnego rycerskiego powermetalu, jednocześnie bardzo wysublimowanego. Jon śpiewał znakomicie i na szczęście obracając się do niedawna w komerycjnych hard rockowych klimatach niczego nie stracił ze swej ekspresji, drapieżności i przeszywającej tonacji. Produkcyjnie natomiast krążek miał wiele defektów - perkusja brzmiała głucho, bas ustawiono nieszczególnie, a gitary odarto z mięsistości. Sukces napawał optymizmem na przyszłość i Jon dla relaksu pozwolił sobie poświęcić czas na wyprodukowanie demówki zespołu Halifax w 1988.
Criss Oliva
W trasę zespół wyruszył u boku Dio i Megadeth, jednak wkrótce Jon Oliva musiał udać się na odwyk alkoholowy, w trakcie którego napisał część materiału na kolejny krążek. Na wydanym 1 grudnia 1989 [6], muzycy zaprezentowali światu swoje pierwsze koncepcyjne dzieło, powstałe pod wrażeniem Jona z obejrzenia "Upiora W Operze" w Toronto. Album nosił początkowo dwie nazwy: Temptation Revelation i wymyślony przez Steve`a Wachholza Hounds Of Zaroff. Wykorzystując w nagraniach orkiestrę symfoniczną, Savatage określili swój styl jako mieszankę dynamicznego hard rocka, progresywnego heavy i nastrojowych ballad. Tego albumu nie dało się opisać słowami, tchnął swego rodzaju niesamowitą magią. Był to potężny krok w kierunku ambitnych i wzbogaconych muzyką klasyczną brzmień progresywnych. Przede wszystkim Jon Oliva wreszcie rozwinął skrzydła jako pianista. Pod tym względem najbardziej urzekały Gutter Ballet i When The Crowds Are Gone. Nie pozwalał o sobie zapomnieć również Chris, którego zadziorne riffy i wirtuozerskie solówki stały się jedną z wizytówek formacji. Nagrano również kilka klasycznych kawałków w dawnym stylu jak Of Rage And War czy Hounds. Z kolei dwoma utworami instrumentalnymi - Temptation Revelation i Silk And Steel - muzycy niestety nie mogli się pochwalić. Nie można było oprzeć się wrażeniu, że stanowiły jedynie funkcję wypełniaczy, w dodatku w pierwszej połowie płyty. Ostatnie trzy numery - Mentally Yours, Summer`s Rain i Thorazine Shuffle stanowiły kończącą ten świetny krążek trylogię. Album był skomplikowany, różnorodny i "inteligentny", przy jednoczesnym ograniczeniu heavy/powerowych wpływów. Zaskoczenie wypływało również z faktu, że ta muzyka była trudna do jednoznacznego sklasyfikowania od razu. Cała czwórka zagrała na niedostępnym dla większości innych grup poziomie. Łagodność w metalowym przekazie przyszła wraz z dojrzałością w sferze kompozycyjnej. Produkcja byłą wyjątkowo staranna, także w opcji planów dalszych i ekspozycji pianina. Ten album w jakiś sposób ustanowił pewne pryncypia progresywnego metalu i z pewnością wytyczył drogi w tej stylistyce.
Wydany 4 października 1991 [7] był niesamowitą muzyczną operą, wydaną przez muzyków odważnie w czasach rewolucji grunge. Album opowiadał o gwieździe rocka DT Jezusie (DT był skrótem od "Detoxu"), który od szczytów popularności spadł na dno, handlując narkotykami na ulicach Nowego Jorku. Całość oparto na książce autorstwa Paula O`Neilla z 1979. Pierwotnie sztuka miała być wystawiona na Brodwayu, a w momencie wydania nie miała nic wspólnego z biografią Savatage. Chodziły bowiem plotki, że teksty były odzwierciedleniem walki z nałogiem Jona Olivy, ale Criss znalazł książkę przypadkiem któregoś dnia w biurku O`Neilla i zaproponował pomysł na nową płytę pozostałym muzykom. Początkowo album miał nosić tytuł Ghost In The Ruins, jednak Jonowi nie spodobała się idea, by rockowa opera posiadała specjalny tytuł i w końcu stanęło na Streets. Utwory zdecydowanie różniły się od [6], większość była wyciszona i zagrana na gitarze akustycznej i pianinie. Z tej grupy warto wymienić St.Patrick`s, New York City Don`t Mean Nothing i pięknie kończący całość wzruszający Believe. Intrygujący Heal My Soul oparto na melodii z walijskiej kołysanki "Suo Gan". Tak naprawdę jedynymi szybkimi kawałkami były Ghost In The Ruins i Agony And Ecstasy. Całość posiadała bardzo podniosły charakter i specyficzny rynsztokowy klimat Nowego Jorku. Wydawnictwo rozsławił videoklip do Jesus Saves, emitowany często w MTV, w którym Gary Smith - etatowy rysownik grupy - wystąpił w roli DT Jezusa. Siła płyty polegała na swobodnym łączeniu mocnych gitarowych riffów, progresywnych orkiestracji, łagodnego pianina, ale również: rozpaczy, wiary, smutku, melancholii i woli odnalezienia siebie. W zasadzie rozbieranie tego monolitycznego kolażu na składniki nie miało sensu. Tu wszystko było jednością, z czego wynika i dokądś prowadziło. Te nacechowane autentyzmem i żarem melodie przenikały się, metal przestawał być metalem, w jednej chwili ustępując innym formom. Choćby tego krążka słuchało się ze sto razy, to wrażenie uczestniczenia w czymś wyjątkowym było zawsze takie samo. Muzycy oddali tej płycie swoje serce i wszystkie umiejętności, a każda kompozycja wypływała z głębi duszy. Było to dzieło dla ludzi wrażliwych, niekonieczne fanów metalu - po prostu dla tych, którzy lubili znakomitą muzykę. Na trasie promującej nowy materiał Jon Oliva opuścił grupę skupiając się na swoim projekcie Doctor Butcher oraz musicalu "Romanow". Ponado Jon i Steve Wacholz wyprodukowali album Darklin Reach Where Evil Dwells w 1992. Olivę w Savatage zastąpił niezwykle utalentowany wokalista Zak Stevens (ex-Wicked Witch).
Zmiana na stanowisku frontmana znacząco wpłynęła na styl, gdyż Savatage potrafili stworzyć coś pięknego, przejmującego i ambitnego w postaci [8]. Kiedy album się ukazał, krytyka była zachwycona, ale pomimo to zespołowi nie udało się zdobyć wielkiej popularności - a pewnie nie to było celem Savatage. Jak zawsze nastąpiły trudności z jednoznacznym zaszeregowaniem twórczości kapeli - płyta posiadała bardzo poetycką formę, pełną przepięknych ujmujących melodii. Całkiem przypadkowo kompozycje stały się epitafium człowieka, który odcisnął największe piętno na tym albumie - Crissa Olivy. W jego grze było mnóstwo pasji, ognia i przepięknych motywów. W tytułowym Edge Of Thorns Stevens jawił się jako wokalista o mocnym, niskim i nadzwyczaj emocjonalnym głosie. Kawałek utrzymano w kroczącym tempie, z akompaniamentem pianina i wprawiającą w konsternację solówką gitarową. Wiele działo się w He Carves His Stone z przejmującą melodią w solówce i świetnym tappingiem Crissa. Fantastyczne zagrywki i progresywna głębia emanowały również z mrocznego Degrees Of Sanity, balladowego Follow Me i absolutnego majstersztyku Conversation Piece z posmakiem stylu Whitesnake. Nowy śpiewak świetnie wpasował się w zespół, a utwory - pomimo sporej dawki patetyzmu - nie brzmiały w żaden sposób tendencyjnie czy wymuszenie. Niesamowity był fakt, iż muzycy Savatage na każdej płycie prezentowali coś kapitalnego, wnosili świeże pomysły do swej muzyki, a warstwę liryczną czerpali z coraz to nowych źródeł. Szkoda, że przeciętnie na tle całości wypadły Miles Away i All That Bleed. Kiedy wydawało się, że formacja była wreszcie o krok od osiągnięcia dużego sukcesu, 17 paździenika 1993 Criss Oliva zginął tragicznie w wieku 30 lat w wypadku samochodowym. O 3.30 w nocy gitarzysta wraz z żoną Dawn jechali na północ autostradą 301 kierując się w stronę Zephyrhills na Florydzie, gdzie miał się odbyć festiwal "Fourth Annual Livestock". Na skrzyżowaniu nadjeżdżające z naprzeciwka auto prowadzone przez pijanego kierowcę zjechało na sąsiedni pas ruchu, zderzając się czołowo z prowadzoną przez Crissa 11-letnią Mazdą RX-7. Crissa Olivę pochowano na cmentarzu Curlew Memorial Gardens. Jego pamięci poświęcono koncert upamiętniający, który odbył się 23 listopada 1993 z Savatage w roli głównej. Na ten jeden show w szeregi zespołu powrócił Jon Oliva, a w grupie nie zagrał nikt na gitarze. W miejscu gdzie zwykle stał na scenie Criss, ustawiono białego Stratocastera, którego gryf otoczono czerwonymi różami. Wielu wydawało się, że to koniec wspaniałego zespołu. Okazało się jednak, że w przeszłości bracia Oliva obiecali sobie, że gdyby jeden z nich przewcześnie zmarł z jakiegoś powodu, drugi nie podda się i będzie kontynuował działalność artystyczną.
Wszyscy z napięciem wyczekiwali na [9], który ujrzał światło dzienne 15 sierpnia 1994 i od razu wzbudził zachwyt fanów. Warto od razu podkreślić, że tak naprawdę był to solowy album Jona Olivy, grającego tutaj na klawiszach, basie i perkusji, towarzysząc Stevensowi i nowemu nabytkowi - gitarzyście Alexowi Skolnickowi. Middletona (który był jeszcze w szoku po śmierci Crissa) i Wacholza (który odszedł z kapeli w tym czasie) wymieniono w składzie jedynie przez grzeczność - w zamian nie zawarto tam nazwiska samego Olivy. Płyta zaczynała się od killera w postaci Taunting Cobras - najszybszego kawałka w historii Savatage, zawdzieczającego swój ciężar gitarze Skolnicka i i pędzącym bębnom. Następnie pulsujący bas i spokojny śpiew Stevensa wprowadzały w Handful Of Rain. Jednak tak naprawdę dopiero Chance ukazywał geniusz zespołu. Była to ballada o charakterze rockowej opery, wypełniona wspaniałymi zagrywkami i doskonałymi harmoniami. Po raz pierwszy wykorzystano również nakładki wokalne, tak umiejętnie wykorzystane na późniejszych krążkach. Intrygująco także zabrzmiały: podniosły Watching You Fall, motoryczny choć miejscami monotonny Nothing`s Going On oraz dwa kończące numery o spokojniejszym chrakterze: Symmetry i Alone You Breathe, z których ten drugi stanowił muzyczny hołd dla Crissa Olivy. Skolnick odszedł jeszcze w tym samym roku i zastapił go Al Pitrelli (ur. 26 września Sep 26th, 1962).
Wybitnym osiągnięciem Savatage był [10], dotyczący tragizmu wojny domowej w Bośni, a także miłości prawosławnego Serba i bośniackiej muzułmanki. O ile na wcześniejszych dokonaniach utrzymywano równowagę pomiędzy ciężkimi hard rockowymi zagrywkami i symfonicznym klimatem, o tyle tutaj operowy nastrój towarzyszył słuchaczowi praktycznie w każdym numerze. Po części zwolennikiem podobnych rozwiązań był nowy gitarzysta Chris Caffery. Najlepszym przykładem zmian były cztery utwory instrumentalne. Motyw z Mozart And Madness zaczerpnięto z "25 Symfonii" Mozarta, a MemoryChristmas Eve / Sarajevo 12/24, będący połączeniem pieśni "Carol Of The Bells" oraz "God Rest Ye Merry Gentlemen". W wyobraźni członków grupy, utwór przedstawiał samotnego wiolonczelistę grającego zapomniane kolędy w rozdartym wojną Sarajewie. Większość nowego materiału zaśpiewał Stevens, ale Jon Oliva użyczył swojego głosu w dwóch utworach (I Am oraz Doesn`t Matter Anyway. Krążek zawierał ponadto nieśmiertelne hymny w postaci This Is The Time i One Child. Sukces nowego stylu skłonił Paula O`Neilla, inżyniera dźwięku Roberta Kinkela oraz samego Jona Olivę do założenia Trans-Siberian Orchestra. [12] poświęcono pamięci Crissa Olivy (rok wcześniej płytę wydano w Japonii jako The Final Bell).
Od lewej: Zak Stevens, Jeff Plate, Al Pitrelli, Chris Caffery, Jon Oliva, Johnny Lee Middleton
Najwybitniejszym osiągnięciem Savatage był niewątpliwie cudowny i urzekający [13], wydany przez wytwórnię Atlantic 15 września 1997. Było to dzieło koncepcyjne składające się z trzech części, nie mające jednak nic wspólnego z podróżą Ferdynanda Magellana dookoła świata. Pierwsza część opowiadała o incydencie na tajwańskim frachtowcu "Maersk Dubai" z 12 marca 1996. Wtedy to na pokładzie statku znaleziono czterech rumuńskich nielegalnych imigrantów i porzucono ich na pokładzie tratwy na środku Atlantyku, 70 km od Gibraltaru (przeżył tylko jeden z nich). Druga część, a właściwie jeden utwór - Complaint In The System - opowiadał o irlandzkiej reporterce Veronice Guerin, która zasłynęła bezkompromisowymi artykułami demaskującymi narkotykowych bossów w jej kraju. Jej postawa doprowadziła w rezultacie do wielu zmian legislacyjnych, które zapoczątkowały walkę z narkotykami. 37-letnia dziennikarka została zastrzelona 26 czerwca 1996 przez motocyklistę na usługach mafii narkotykowej w swoim czerwonym Oplu na skrzyżowaniu niedaleko Newlands Cross, parę mil pod Dublinem. Mimo ciekawej tematyki, był to najgorszy kawałek na płycie, zupełnie nie pasujący do całości. Trzecia część płyty przedstawiała starego hiszpańskiego marynarza, który wypływa swoją małą łódką na Atlantyk, pragnąc w ten sposób chwalebnie dokonać żywota na wzór dawnych Wikingów. Kiedy nadchodzi potężna burza, jest przekonany, że jego cel się ziści i wówczas dostrzega tonącego człowieka. Po wielkiej walce z żywiołem, obu rozbitkom udaje się dotrzeć do lądu, gdzie starzec pojmuje, że w życiu nie liczą się nawet przeżyte dni co godziny. Słuchając tej muzyki nie sposób było pozbyć się wrażenia, że uczestniczy się po raz kolejny w niesamowitej muzycznej podróży. W całość wprowadzał delikatny szum oceanu, z którego wyłaniał się fortepian Jona. Właściwym intrem był jednak Welcome, a tajemnicze flażolety dało się słyszeć w początku Turns To Me ze świetnym riffem przewodnim. Muzyka była z jednej strony dynamiczna, z drugiej wzruszająca, kiedy Stevens śpiewał: "Wait for me now, I will be there for you" na tle smyczków. Bardzo dobrze wypadł zmienny w tempa i wypełniony żywiołowym wokalem Zaka w refrenie Morning Sun. Podobały się instrumentalne Underture z monumentalnym brzmieniem i podniosłym klimatem oraz gwałtowny The Storm ze świdrującą solówką Pitrelliego. Wybitnym hymnem był The Wake Of Magellan, w którym zastosowano efekt nakładających się na siebie partii wokalnych. Anymore był balladą niemal na poziomie Edge Of Thorns, a wszystko kończył epicki ponad 8-minutowy The Hourglass z fenomalną grą całego sekstetu. Był to piękny album, wciągający coraz bardziej z każdym kolejnym przesłuchaniem. Wydawnictwo stanowiło znakomitą całość - atmosfera, produkcja, okładka autorstwa Edgara Jerinsa, a przede wszystkim muzyka pełna szlachetnego patosu - wszystko złożyło się na metalowe arcydzieło. Album okazał się ogromnym sukcesem i w 1998 zespół wyruszył w trasę koncertową, która objęła Europę, USA i Amerykę Południową. Chris Caffery wziął udział w nagraniu debiutu Metalium w 1999, następnie wraz z Pitrellim, Middletonem i Plate`em ruszył w trasę koncertową promując drugi krążek Trans-Siberian Orchestra. Niestety, wkrótce odeszli z zespołu Zak Stevens (kwestie rodzinne) i Al Pitrelli (przeszedł do Megadeth), dzięki czemu za mikrofonem znowu stanął Jon Oliva.
Niestety wydany 3 kwietnia 2001 w barwach Nuclear Blast [14] zawiódł, Krążek był zbyt spokojny i monotonny. Głos Jona stracił charakterystyczną zadziorność z dawnych lat, dały o sobie znać wieloletnie nałogi i gorycz życia osobistego. Album opowiadał w luźnej konwencji o amerykańskim fotografie Kevinie Carterze, znanym z robienia zdjęć w Sudanie podczas wojny domowej. Było to jedyne wydawnictwo w dyskografii Savatage, które nie posiadało kawałka tytułowego. Ciekawy był w zasadzie tylko ponad 10-minutowy Morphine Child. Podobnie jak w przypadku poprzednich wydawnictw Savatage i Trans-Siberian Orchestra, autorem okładki był Edgar Jerins. Al Pitrelli wystąpił na płycie właściwie w roli gościa. Mimo wszelkich wad, krążek zawędrował na siódme miejsce najlepiej sprzedających się albumów w Niemczech. Jednak wkrótce po tym tournee, Savatage zawiesili działalność. W 2010 ukazała się kompilacja Still The Orchestra Plays: Greatest Hits Vol.1 & 2, w skład której weszło m.in. DVD z koncertu w Japonii w 1994.
Muzycy Savatage udzielali się później w rozmaitych grupach:
ALBUM | ŚPIEW | KLAWISZE | GITARA | GITARA | BAS | PERKUSJA |
[1-3] | Jon Oliva | Criss Oliva | Keith Collins | Steve Wacholz | ||
[4-7] | Jon Oliva | Criss Oliva | Johnny Lee Middleton | Steve Wacholz | ||
[8] | Zak Stevens | Jon Oliva (gość) | Criss Oliva | Johnny Lee Middleton | Steve Wacholz | |
[9] | Zak Stevens | Jon Oliva | Alex Skolnick | Johnny Lee Middleton | Steve Wacholz | |
[10,13] | Zak Stevens | Jon Oliva | Al Pitrelli | Chris Caffery | Johnny Lee Middleton | Jeff Plate |
[14] | Jon Oliva | Al Pitrelli | Chris Caffery | Johnny Lee Middleton | Jeff Plate |
Zak Stevens / Jeff Plate (obaj ex-Wicked Witch Of Boston), Alex Skolnick (ex-Testament), Al Pitrelli (ex-CPR, ex-Widowmaker, ex-Asia)
Rok wydania | Tytuł | TOP |
1983 | [1] Sirens | #11 |
1984 | [2] The Dungeons Are Calling EP | |
1985 | [3] Power Of The Night | #8 |
1986 | [4] Fight For The Rock | |
1987 | [5] Hall Of The Mountain King | #14 |
1989 | [6] Gutter Ballet | #6 |
1991 | [7] Streets...A Rock Opera | #3 |
1993 | [8] Edge Of Thorns | #4 |
1994 | [9] Handful Of Rain | #3 |
1995 | [10] Dead Winter Dead | #3 |
1995 | [11] Japan Live'94 (live) | |
1995 | [12] Ghost In The Ruins (live) | |
1997 | [13] The Wake Of Magellan | #1 |
2001 | [14] Poets And Madmen |