Solowy projekt angielskiego wokalisty (ur. 25 sierpnia 1951), swego czasu stanowiący triumfalny powrót Halforda do heavy metalu. Po odejściu z Judas Priest i kilkuletnim tułaniu się po muzycznych kątach (thrashowy Fight i industrialny Two), Rob wrócił na właściwą mu ścieżkę zakładając w 1992 w Birmingham swój własny zespół. Zrozumiał, że bez soczystych riffów i potężnej sekcji za plecami, jego głos nie lśnił jak powinien. Wszystkie utwory z debiutu raziły piekielną siłą jak za najlepszych dni Judasów (Resurrection, Slow Down, Temptation). Znakomicie wypadł również wykonany z Bruce`em Dickinsonem The One You Love To Hate. Była to jedna z najlepszych płyt roku 2000, stanowiąca zmartwychwstanie i to w wielkim stylu. Wszystkie kawałki (z wyjątkiem słabszego Drive) emanowały niezwykłą energią. Sam Halford zaprezentował formę znakomitą, do niektórych kawałków realizując ścieżki wokalne w różnych tonacjach, często nałożone na siebie jak w Silent Screams. Ten powrót do korzeni przybrał niemal pozę Painkillera tamtych czasów. Poza koncertem [2] zawierał trzy premierowe utwory: Screaming In The Dark, Prisoner Of Your Eyes i kapitalny Heart Of A Lion (dwa ostatnie były niewykorzystanymi numerami Judas Priest).
Znakomite przyjęcie obu płyt dodało muzykom skrzydeł, a olbrzymie doświadczenie Halforda zaprocentowało z rozpędu dobrym [3]. Po modnym wówczas elektronicznym intro atakował tytułowy Crucible, ciężki i prawie pozbawiony melodii, a następnie bardziej tradycyjny One Will, osadzony w znanych i lubianych schematach. Rozpędzony bezkompromisowy Betrayal cechowała świetna dynamika i niemal nieokiełznany śpiew Roba. Krążek pozbawiony był właściwie słabych punktów, ale w porównaniu do debiutu był masywniejszy i mniej chwytliwy, co udowadniały także Golgotha, Handing Out Of Bullets i Wrath Of God. Jedyną wadę stanowiło nadmierne zgrupowanie tego ciężaru i odarcie większości utworów z melodii. Obaj gitarzyści zaoferowali nie tylko zapadające w pamięć solówki, ale i ciekawe pasaże (Crystal, Weaving Sorrow). Nieco oddechu oferował w zasadzie tylko wieńczący całość Trail Of Tears. W późniejszej reedycji dorzucono bonusy w postaci sztampowej, ale nie pozbawionej uroku ballady She oraz dość niepokojącego In The Morning. Mało kto spodziewał się kolejnej znakomitej płyty i wydawało się, że solowa kariera Halforda nabierze teraz właściwego pędu, przyćmiewając dokonania Judasów z Ripperem Owensem - zwłaszcza, że latem 2003 Halford wrócił w szeregi Judas Priest.
Po latach Rob powrócił z [4], zawierającym przeróbki pieśni świątecznych i należało go uznać raczej za rozczarowującą ciekawostkę, niż pełnoprawny krążek. Płyta zaczynała się małym zgrzytem - niemal speedmetalowym Get Into The Spirit z agresywnym śpiewem, z pewnością dalekim od wigilijnego nastroju. Podobnie było z przebojowym We Three Kings, jednak ten utwór z pewnością pozytywnie wpływał na wizję całości. Uwagę zwracał nie tylko idealny wokal Halforda w tym utworze, ale również zaskakująco delikatnie grająca sekcja rytmiczna. Resztę materiału wypełniło 5 mniej lub bardziej znanych świątecznych klasyków oraz 3 słabsze kompozycje własne (Christmas For Everyone, I Don`t Care, podniosła ballada Light Of The World) oscylujące wokół tej tematyki. Niewątpliwie mógł podobać się rockowo zaaranżowany Oh Come O Come Emanuel czy uroczy Winter Song. Raził za to groteskowy syntezator w O Holy Night. Całość tworzyła dziwny i dość mało przemyślany zestaw.
Mając baczenie na dystans Halforda do własnej kariery oraz fatalny Nostradamus, należało podchodzić do [6] ze zdwojoną ostrożnością. Okazało się, iż te obawy rozwiały się, gdyż krążek wypełnił po prostu dobry heavy - daleki od rewelacji, ale z pewnością nie zawodzący fanów Roba. Muzyka złagodniała, miejscami zahaczając nawet od hard rockowe podejście. Sam lider wokalnie trzymał się średnich skal, rezygnując z wchodzenia na wysokie rejestry. Dla wielu już sam ten zabieg obniżył wartość płyty i dla nich umieszczono na końcu The Mower, kompletnie nie pasujący do reszty i o dziwo ją promujący. Przyjemny Undisputed, przebojowy tytułowy Made Of Metal ze staroświeckim efektem wokalnym, zaskakujący gitarowymi efektami slide Till The Day I Die oraz chwytliwy Like There`s No Tomorrow stanowiły o sile wydawnictwa, ale z pewnością każdy mógł znaleźć tu coś dla siebie. Raziła tylko fatalna komputerowa okładka.

Byli i obecni członkowie zespołu występowali też w innych grupach:

ALBUM ŚPIEW GITARA GITARA BAS PERKUSJA
[1-3] Rob Halford `Metal` Mike Chlasciak Patrick Lachman Ray Riendeau Bobby Jarzombek
[4-6] Rob Halford `Metal` Mike Chlasciak Roy `Z` Ramirez Mike Davis Bobby Jarzombek
[7] Rob Halford Jon Blakey Robert Jones Alex Hill Nigel Halford

Rob Halford (ex-Judas Priest, ex-Fight), Mike Chlasciak (ex-Isolation Chamber), Patrick Lachman (ex-Gargoyle),
Ray Riendeau (ex-Dirty Blonde), Bobby Jarzombek (ex-Happy Kitties, ex-Juggernaut, ex-Riot, Spastic Ink),
Roy Z (ex-Bruce Dickinson, Rob Rock), Mike Davis (ex-Lizzy Borden, ex-Angel Rot)

Rok wydania Tytuł TOP
2000 [1] Resurrection #4
2001 [2] Live Insurrection (live / 2 CD)
2002 [3] Crucible
2009 [4] Winter Songs
2010 [5] Live In Anaheim (live / 2 CD)
2010 [6] Made Of Metal
2019 [7] Celestial [jako ROB HALFORD]

          

Powrót do spisu treści