Niemiecka grupa powstała w 1990 Duisburgu z inicjatywy braci Bormannów: Michaela i Dirka. Debiut był swego rodzaju rodzynkiem na krajowym rynku, gdyż z połączenia AOR i hard rocka, stawiał na czele ten pierwszy. Melodyjne granie rockowe oparto na "płynących" gitarach, klawiszowych harmoniach, typowo AOR-owej sekcji rytmicznej i tekstach zorientowanych wokół miłości. Technika Dirka Bormanna nie była oszałamiająca, ale facet potrafił zaprezentować ciekawe shreddingowe solówki i akustyczne wstawki (głównie w preludiach i interludiach). Z płyty największą popularność zdobyły piosenki Inside Out, How Many Tears, odegrany mocno w stylu Bon Jovi Hold On oraz ballada Excuse. Kariera zespołu ruszyła nieco do przodu po dołączeniu gitarzysty Alexa Beyrodta, z którym nagrała [2] - krążek osiągnął miejsce w pierwszej dziesiątce importowanych krążków w Japonii. Muzyka znów orbitowała wokół dokonań Bonfire i Bon Jovi - repertuarowo przyćmiewała poprzednika, ale cierpiała przez wzgląd na kiepskie brzmienie. Znacznie słabiej wypadł za to [3] - zbiegło się to z brakiem pełnoetatowego gitarzysty, a za takiego nie uchodził Michael Bormann. Zdając sobie sprawę z potrzeby zaczerpnięcia drugiego oddechu, w 1998 Michael Bormann i Michael Müller uczestniczyli w nagraniu jedynej płyty The Sygnet (tam ponownie spotkali Beyrodta).
Wielu fanów uważa [4] za największe osiągnięcie Jaded Heart - co nie oznacza, że była to jakaś płyta wybitna. Hey God Don`t Hesitate sprawiał wrażenie podróbki Aerosmith, nie porywały także pościelówy She`s A Woman oraz Way Back Home. Mimo wszystko materiał spodobał się sporzej rzeszy miłośników melodyjnego miękkiego hard rocka, włącznie z coverami Stone Cold Rainbow i Easy Lover Phila Collinsa. W 2001 formacja wykonała utwór Champion podczas ceremonii otwarcia Mistrzostw Świata w hokeju na lodzie. Ekipa wciąż nagrywała nawet po odejściu Bormanna - czasem były to nawet nieszablonowe kompozycje. Przykładowo na [7] mnóstwo patentów i zagrywek z prostych riffów potafiono stworzyć sporo przebojowej przestrzeni. Najbardziej kontrowersyjnym momentem była przeróbka Paid My Dues Anastacii - tutaj zagrana z przesterami, ciężkim basem i partią klawiszy. To granie balansowało na granicy melodyjnego hard rocka na amerykańską nutę, z pseudo-graniem lekkiego heavy metalu, podanego w przystępnej i komercyjnej formie. Powstała muzyka mogąca służyć jako tło podczas jazdy samochodem albo domowych czynności, ale nic poza tym. Jaded Heart zbyt często popadali w wyświechtane schematy i stawali się przewidywalni do bólu. Melodie odegrano na jedno kopyto, a kwintet nie silił się na jakieś instrumentalne wygibasy. Na plus należało zaliczyć znakomitą produkcję, aranżacyjny pedantyzm i optymizm w dźwiękach - nic jednak nie było w stanie zatuszować rażących ciągot do nadmiernego słodzenia i nadętych wzruszeń.
Od [8] skład Jaded Heart ustabilizował się po dołączeniu gitarzysty Petera Östrosa. Kapela nadal robiła co mogła, by przykuć uwagę fanów komercyjnego hard rocka: stosując niskie zagrywki w Justice In Deserved, wejście chórku w Going Under czy spokojnymi momentami z akustyką doładowaną riffami w My Eanger`s Red. Faworytem wydawał się jednak Hellucinate z dobrym klawiszowym wejściem i stopniowym budowaniem napięcia przed niezwykle melodyjnym zresztą. Wszystko kończył rozbudowany Crush That Fear ze zmienną dynamiką i zróżnicowaną melodią. Zespół bez Bormanna nie zabrzmiał nigdy już tak samo, ale wciąż nagrywał płyty poprawne i z pewną radiową gracją.

Muzycy Jaded Heart udzielali się później w rozmaitych grupach: