Angielski wokalista, urodzony 11 września 1947 w Aldershot (właśc. Robert Adrian Catley). Sławę osiągnął przede wszystkim jako frontman Magnum, z którym zyskał międzynarodowy sukces. W 1995 wraz z Tony`m Clarkinem powołał do życia Hard Rain, z którym wydał dwa albumy. W tym czasie Catley poznał Gary`ego Hughesa (lidera zespołu Ten; z tą kapelą powiązani byli też Burns, McKenna, Morgan i Hodson) - od lat zapalonego fana Magnum. To ten muzyk właśnie napisał wszystkie utwory na debiutancki album Catley`a, a także go wyprodukował, zagrał na basie i klawiszach. Materiał z pewnością mógł spodobać się fanom Magnum, gdyż stylistycznie łączył On A Storyteller`s Night z Wings Of Heaven. Ten bardzo atrakcyjny AOR zmiksowano z popularnym w latach 90-tych melodyjnym rockiem. Na uwagę zasługiwały przede wszystkim szybszy Dreams z kapitalnym motywem klawiszowym, nieco nostalgiczny Scream oraz dynamiczny Steel. Wokalista nie zapomniał także o chwytających za serce balladach i tą rolę doskonale spełniały Deep Winter i Madrigal. Słabsza końcówka krążka uchodziła uwagi przy wyważonej doskonale całości i trudno było sobie po latach wyobrazić lepszy debiut. Pierwsze tournee cieszyło się tak duża popularnością, że ukazał się nawet koncertowy "oficjalny" bootleg Live At The Gods, dokumentujący występ z Wigan z 15 listopada 1998.
Również [2] był w większości dziełem Hughesa. Instrumentalista tym razem oparł koncept o mity, legendy i historie znanych postaci. Płytę otwierał ujmujący hard rockowy The Pain, dotyczący losów Elvisa Presley`a. Catley ukazywał się wokalnie ze swej najlepszej strony, kiedy to Magnum święcił apogeum popularności. Znacznie spokojniejszy Shelter From The Night przy akompaniamencie pianina opowiadał o Draculi. Utwór rozkręcał się w mistrzowski sposób, choć zawierał mniej przebojowy refren. Carpe Diem stanowił rockową opowieść o angielskim królu Henryku V, z delikatnym jasnym klimatem późnego Magnum. Tender Is The Night przypominał postać Marylin Monroe, ale nie przekonywało pseudo-symfoniczne zacięcie i jakby na siłę przedstawiany duży ładunek emocji. Długi wstęp zwiastował Medusa, w którym Bob zaskakiwał swobodą wykonania, a tematykę greckich mitów kontynuował Hydra, który z wolnego motywu przeistaczał się we frapującą muzycznie opowieść o sporej dawce epiki. Piękny już od pierwszych wersów A Beautiful Night Of Love przenosił słuchacza w realia Wichrowych Wzgórz. Kawałek okazał się potężnym hymnem na wzór dawnych killerów Magnum, które wzruszały do łez tysiące fanów w przepełnionych salach koncertowych. Niezbyt ciekawie jawił się za to Too Late - metaforyczna opowieść o duchach uwięzionych w zamkniętych przestrzeniach, z dziwacznym intro i próbą zagrania czegoś mroczniejszego. Ponad 8-minutowy The Light bezpośrednio nie odnosił się do żadnej postaci, za to w swej rozbudowanej formie mocno przypominał starsze nagrania Magnum. Zabrakło jednak elementu przykuwającego uwagę na dłużej. Płytę kończyła kolejna ballada Where The Heart Is stylizowana na XIX-wieczne pieśni amerykańskie. Tekst oparto na motywach prozy Roberta Louisa Stevensona, a zwłaszcza powieści "Pan Dziedzic Ballantrae" z 1888. Krążek wykonano niemal perfekcyjnie, ale dało się zauważyć, że utwory nie powalały na miarę tych z debiutu. Niezbyt ciężkie brzmienie nie sprawiało wrażenia typowo rockowej produkcji. Na szczególne wyróżnienie zasłiwał mix klawiszy oraz wysmakowane brzmienie gitary Vinny`ego Burnsa, który zagrał kilka znakomitych zapadajacych w pamięć solówek.
[3] oparto na "Władcy Pierścieni" Tolkiena, a konkretne numery dotyczyły poszczególnych postaci z powieści. Hipnotyczny rytm stanowił o sile The Wraiths Of The Ring, a podtrzymywały ją niemal mistyczny ton, wielość instrumentalnych pasaży oraz ulotny śpiew Catley`a. Nie umknął jednak uwagi fakt, że tym razem formacja skupiła się bardziej na symfonice, niż AOR/hard rocku. Chwytliwie prezentował się weselszy City Walls z szaleńczymi popisami gitarowymi Burnsa. Momenty niezłe miały Return Of The Mountain King czy This Gallant Band Of Manic Strangers miały dobre momenty, ale wyraźnie słyszalna była obniżka forma i odejście od ostrzejszego brzmienia. Na szczęście Catley wracał do dobrej formy na [4] - cięższym i bardziej epickim niż poprzednik. Świadczył już o tym otwieracz Children Of The Circle z wszechobecną gitarą nowego nabytku Vince`a O'Regana i zmniejszoną rolą klawiszy Hodsona. Nawiedzoną atmosferę roztaczał wokół siebie The Prophecy, znakomicie wypadł tytułowy When Empires Burn nasuwający na myśl słynny Vigilante Magnum. Brak Gary`ego Hughesa o dziwo zaowocował również energetycznym This Is The Day, jak również zaaranżowanym w celtyckiej tradycji podniosłym My America. Wydawało się, iż nowy album przebił nawet bardzo dobry debiut i utwierdził Catley`a w przekonaniu, by kontynuować karierę solową (pomimo, że rok wcześniej zreaktywował się Magnum). To była godzina obcowania z pięknym śpiewem Catley`a w uroczystych kompozycjach podobnych do ciepłych utworów rock/metalowych Magnum. Był w tym wszystkim oczywiście spory pierwiastek mainstreamowej komercji (Someday Utopia, I`ll Be Your Fool), ale nawet te kawałki brzmiały jak najbardziej pozytywne. Bardzo dobra gra O'Regana w klasycznej tradycji brytyjskiego rozumienia gitary jako instrumentu wiodącego, dyskretne wysmakowane partie klawiszowe, rozważna gra sekcji rytmicznej i staranna produkcja Paula Hodsona spowodowały, że krążka słuchało się niekłamaną przyjemnością. Był to zarazem pierwszy z trzech albumów Boba utrzymany w zdecydowanej estetyce metalowej.
Fanom bardzo sposobał się także [5] - przy pierwszym odsłuchu zawierał niby "wszystko dla wszystkich", jednak Catley`owi udało się materiał zbić w jedną spójną strukturę. Zwolenników szybszego grania cieszył Heart Of Stone z potoczystym refrenem i druga gitara Dave`a Thompsona robiłą tu doskonałą robotę wspomagającą. Ta płyta to zarazem mocniejsze odzwierciedlenie stylu Magnum - entuzjazm zastąpił znaną brytyjską ospałośc. Bob Catley rządził w spokojniejszych numerach typu Moment Of Truth - ten utwór oraz Blinded By A Lie miał w sobie coś z dokonań Michael Schenker Group. Elegancki AOR w nowoczesnej aranżacji i z autentycznym metalowym zębem In The Name Of The Cause to kolejny hit. Proste kawałki z rozległymi klawiszami drugiego planu w rodzaju Lost To The Night wypadły na krązku uroczo. Konwencja Magnum przebijała mocno ponownie w ujmującym Last Snow Of Winter. Po raz kolejny Catley udowodnił, że posiadał talent zdolnego balladziarza, któremu daleko było do popadania w banał. Tym razem melancholijne kompozycje były jedynie ozdobą krążka, a nie jego elementem dominującym. Centralnym punktem był rocker Fire Within Me - absolutny majstersztyk, utkany z najwspanialszych zaklęć catley`owskiej magii. Całość orbitowała wokół tej samej atrakcyjnej melodyjności a la Magnum z dodatkiem mocniejszych gitar i wręcz prog-metalowych momentów. Sam Catley nie silił się na ekwilibrystyczne wokalizy - on po prostu pięknie śpiewał z wielkim emocjonalnym zaangażowaniem.
Po kompletnym przemeblowaniu składu, Bob przystąpił do prac nad [6]. W porównaniu do poprzednika brzmienie zmiękczono - mniej było kąsających gitar i agresywnych solówek. W wielu miejscach pojawiał się styl znany z przeszłości, ale ogólna zmiana była wyraźna. Ten zabieg okazał się dla albumu pożyteczny, gdyż więcej było tu wczesnego Magnum, jak choćby w doskonałym Edge Of The World, którego klawiszowo-gitarowy początek mógł przywołać na myśl Only Lonely Bon Jovi. Z kolei w Light Up My Way czuć duży wkład Karlssona, co przełożylo się na elementy wykorzystane na debiucie projektu Allen/Lande. Intrygująco podniosły refren posiadał The Searcher, a atutami szybkiego One More Night okazały się pulsujące gitary i nadające atmosferę klawisze. Najlepsze wrażenie tworzył jednak niesamowity Haunted ze smakowitym wejściem Catley`a tuż po refrenie. Ogólnie płyta urzekała harmoniami i momentalną chwytliwością utworów.
Magnus Karlsson grał w Kiske/Somerville, Scheepers, Magnus Karlsson`s Free Fall, a wraz z Ronnie`m Romero i Mike`m Terraną utworzył The Ferrymen. Dennis Ward dołączył do Unisonic i Magnum, a wraz z Dirkiem Bruinenbergiem zagrał na trzeciej płycie Wicked Sensation. Bębniarz dołączył ponadto do Place Vendome. Vince O'Regan grał w Holy Rage i Legion.
ALBUM | ŚPIEW | GITARA | GITARA | KLAWISZE | BAS | PERKUSJA |
[1] | Bob Catley | Vinny Burns | Gary Hughes | Greg Morgan | ||
[2-3] | Bob Catley | Vinny Burns | Gary Hughes | Steve McKenna | Jon Cooksey | |
[4] | Bob Catley | Vince O'Regan | Paul Hodson | Al Barrow | Jamie Little | |
[5] | Bob Catley | Vince O'Regan | Dave Thompson | Irvin Parrat | Al Barrow | Jamie Little |
[6] | Bob Catley | Uwe Reitenauer | Magnus Karlsson | Dennis Ward | Dirk Bruinenberg |
Bob Catley (Magnum), Vinny Burns / Greg Morgan (obaj ex-Dare i ex-Ten), Jamie Little (Saracen),
Steve McKenna (Horakane), Paul Hodson (ex-Hard Rain, ex-Dante Fox, ex-Pulse, ex-Ten), Al Barrow (ex-Hard Rain, ex-Pulse),
Magnus Karlsson (ex-Midnight Sun, ex-Last Tribe, Allen / Lande, ex-Planet Alliance, ex-Starbreaker, ex-Tony O'Hora, ex-The Codex),
Uwe Reitenauer (Pink Cream 69, Place Vendome, Sunstorm), Dennis Ward (Pink Cream 69, ex-D.C.Cooper, ex-Missa Mercuria, Place Vendome, Sunstorm),
Dirk Bruinenberg (ex-Vulture, Elegy, ex-Adagio)
Rok wydania | Tytuł |
1998 | [1] The Tower |
1999 | [2] Legends |
2001 | [3] Middle Earth |
2003 | [4] When Empires Burn |
2006 | [5] Spirit Of Man |
2008 | [6] Immortal |